Opieka nad dzieckiem często odbiera partnerom nie tylko ochotę, ale również siłę na intymne zbliżenia. Trafiają do łóżka i zasypiają. Tymczasem rodzicielstwo nie musi oznaczać końca upojnych nocy. O tym, jak na nowo rozniecić płomień, jak zadbać o intymny świat, przełączyć się z trybu mama na tryb kochanki, rozmawiamy z Agatą Loewe. – Kiedy w naszym życiu pojawia się destabilizator w postaci dziecka, musimy dodatkowo wykonać jakiś wysiłek. Musimy przekonać swoje ciała, że nasz partner czy partnerka jest osobą, z którą chcemy w tą erotyczną przestrzeń wejść. Seksu nie możemy traktować jako przykrego obowiązku. To ważny element dla naszej relacji – wyjaśnia seksuolożka, psycholożka kliniczna i założycielka Instytutu Pozytywnej Seksualności. Marta Dragan: Wiele młodych matek przyznaje, że w temacie seksu po porodzie wszystko się zmienia. Weźmy na przykład piersi. Kiedy kobieta karmi, to o swoich piersiach myśli częściej w kategoriach przechowalni pokarmu, niż obiektu seksualnego. Agata Loewe: Dziecko zmienia absolutnie wszystko, a niemożność przewidzenia tego, jak wpłynie na nasze relacje, rodzi wiele obaw i stawia nas w sytuacji podbramkowej, kiedy to „na gorąco” i nieco pod presją musimy zmierzyć się z nowym doświadczeniem. Między matką karmiącą a dzieckiem tworzy się silna więź, która przyczynia się do większej niż zwykle produkcji oksytocyny. Taki pierwszy wyrzut oksytocyny notuje się już w trakcie porodu. Oksytocyna odpowiedzialna jest za poczucie bliskości, ciepła, ale też w przypadku kobiet – pożądania. W momencie, kiedy ta bliskość zostaje zaspokojona między matką a dzieckiem, to ciało matki nie jest już tak bardzo spragnione, by „dzielić się” nim z innymi. Staje się niedostępne, nie komunikuje o chęci intymności. To jest niewątpliwie trudna sytuacja zarówno dla niej jak i dla niego. Bo nawet jeśli kobieta deklaratywnie decydowała się na zostanie mamą, bardzo pragnęła tego dziecka i chciała spełnić się w tej roli, na boku zostawiła cały świat, wokół którego przed porodem kręciło się jej życie. Związane z tą zmianą trudne emocje, nawet jeśli są często niechciane, wpływają na seksualność. Matka czuje się zależna, ograniczona w pewien sposób przez to dziecko. Bije się z myślami, że jej ciało w pewnym sensie już nie jest tylko jej, że musi dzielić się nim z potomkiem. Dużo zależy od tego, jak wyglądała intymność i seksualność takiej pary zanim pojawił się plan „dziecko”. Jeśli potrafili rozmawiać o niej bez skrępowania i na bieżąco rozwiązywali problemy, to trudność – związaną ze zmianą „przeznaczenia” niektórych części ciała – również pokonają. Załóżmy, że przed ciążą stymulacja brodawek i całych piersi była dla tej kobiety najlepszą formą gry wstępnej. Po porodzie w jej głowie zrodziła się obawa, że wypłynie mleko, co ją raczej odpycha niż zachęca do seksu. To prawda, dla części kobiet ta forma stymulacji po porodzie staje się seksualnie wycięta, wyparta. Czy to dobrze, czy źle – nie nam to oceniać, ale warto zadać sobie pytanie, skąd ta obawa? Dlaczego to mleko miałoby być w jakiś sposób nieseksowne? Dla niektórych mężczyzn kobieta po porodzie staje się niezwykle apetyczna, erotyczna, pociągająca właśnie z tego względu, że jest tą „krainą mlekiem i miodem płynącą”. I element „wpuszczania” partnera do swoich wydzielin, płynów i tej bliskości związanej z dosłownym wymienianiem się jakąś częścią siebie, bywa naprawdę intrygujący. Dokładnie, ale takie podejście mają – jak słusznie pani zauważyła – tylko niektórzy mężczyźni. Tymczasem większość świeżo upieczonych mam przyznaje, że odczuwają niechęć ze strony partnerów do takiej formy stymulacji. Co wtedy? To jest kwestia przekonań i tego, co mamy w głowach, kiedy myślimy o seksie. Są pary, w których partner chce deklaratywnie uczestniczyć podczas porodu, nie zastanawiając się nad tym, jak to doświadczenie wpłynie na jego późniejsze poczucie bliskości z partnerką. Są pary, w których partner jakąś tam wiedzę z zakresu edukacji seksualnej posiadł, a mimo to obawia się czy może penetrować swoją partnerkę w ciąży. Bo niby racjonalnie wie, że „te obszary” nie stykają się, ale w jego głowie i tak pojawia się lęk. I bardzo podobnie jest z tym mlekiem. Jeśli uruchamiają nam się jakieś nieracjonalne lęki, to znak, że musimy sobie coś przepracować. Agata Loewe. Kadr książki „#Sexedpl. Rozmowy Anji Rubik o dojrzewaniu, miłości i seksie”, Fot. Archiwum Hello Zdrowie Zazwyczaj problemy seksualne pojawiają się wtedy, kiedy dochodzi do „ruchów tektonicznych” w relacji, tj. pojawienie się dziecka, zmiana pracy, zmiana miejsca zamieszkania, śmierć kogoś w rodzinie. Wszystkie tego typu destabilizatory mają wpływ najpierw na to, co dzieje się w obszarze bliskości i komunikacji, a później na to, co dzieje się w łóżku. Para stanowi jeden unit, ale każdy z partnerów ma swoje osobne przekonania na swój temat i na temat siebie nawzajem. I oczywiście może się zdarzyć tak, że partner jawnie nam powie, że picie mleka jest dla niego zbyt perwersyjne czy intruzywne dla jego autonomii i obrzydza go. I ma do tego całkowite prawo. Zarówno on jak i ona powinni wykazać się swego rodzaju empatią i potraktować tę przeszkodę jako przejściową. W przestrzeni zakupowej HelloZdrowie znajdziesz produkty polecane przez naszą redakcję: Zdrowie intymne i seks Wimin Serum intymne, 50 ml 59,00 zł Zdrowie intymne i seks WIMIN SOS PMS, 30 kaps. 79,00 zł Zdrowie intymne i seks WIMIN Lubrykant 55,00 zł Zdrowie intymne i seks, Odporność, Good Aging, Energia, Beauty Wimin Zestaw z SOS PMS, 30 saszetek 139,00 zł Zdrowie intymne i seks Wimin Serum intymne, 100 ml 79,00 zł Agata Loewe, seksuolożka Dla niektórych mężczyzn kobieta po porodzie staje się niezwykle apetyczna, erotyczna, pociągająca właśnie z tego względu, że jest tą „krainą mlekiem i miodem płynącą” Czy w takim razie rozwiązaniem będzie przestawienie się tymczasowo na inną formę gry wstępnej? Jeżeli dla tej kobiety stymulacja brodawek i piersi była czymś, bez czego ten seks już nie smakuje tak samo, a jej partner nie chce w tym partycypować, to jest problem z poziomu wartości i fundamentów. Podobnie, kiedy dla niej seks oralny (potocznie „mineta”) jest czymś, bez czego nie potrafi dojść, a on nie chce uprawiać z nią seksu oralnego, bo nie lubi zapachu pochwy. Na tym etapie relacji ich potrzeby i oczekiwania spychają się, więc muszą negocjować. Warto podkreślić, że często problemy tego rodzaju mają swój zalążek przed ciążą, ale pary skutecznie je tłamszą. Nie mówiąc o swoich zachciankach, bagatelizują wiedzę na temat swojej seksualności. Często jest tak, że ona czy on czują, że jest jakaś trudność, ale tłumaczą sobie, że w zasadzie wszystkie jakości, jakie liczą się dla ich związku zostały spełnione, a że w łóżku „coś nie gra”, to nic takiego. W myślach odpowiadają sobie: „Seks przecież nie jest najważniejszy”. Tylko, o ile na co dzień udawało im się przymykać oko na te trudności, to kiedy pojawia się destabilizator jakim jest dziecko, muszą dodatkowo wykonać jakiś wysiłek. Muszą przekonać swoje ciała, że ten partner czy partnerka jest osobą, z którą chcą w tę erotyczną przestrzeń wejść. Jeśli to im się z żadnego powodu – mówiąc brutalnie – nie opłaca, bo rodzi więcej bólu i obaw niż przyjemności, bo muszą się nagadać, żeby wytłumaczyć, jak „to” ma być zrobione – to machają ręką i odpuszczają. Błędem, który kobiety często popełniają – może nie z premedytacją, a raczej z braku poczucia swoich seksualnych kompetencji – jest to, że tolerują. Potrafią latami zgadzać się na coś, co im się nie podoba, co jest dla nich irytujące, drażniące i wstrętne. Dla jednych będzie to lekceważenie braku orgazmu („nie mam orgazmu, trudno”), dla innych różnego rodzaju ból podczas stosunku. Są kobiety, które ze względu na swoją anatomię, po każdym zbliżeniu seksualnym łapią infekcje dróg moczowych. Wówczas seks zaczyna im się źle kojarzyć, a wszystkie okoliczności związane z ciążą i macierzyństwem są dla nich tylko „dobrą wymówką”. I wtedy dziecko staje się rodzajem odwrócenia uwagi od tego, co się w parze nie układało przed ciążą. A relacyjnie może to rodzić bardzo poważne konsekwencje. Z drugiej strony bywa też tak, że kobiety zmuszają się do seksu, żeby nie stracić partnerów, bo „jak mu nie dam, to pójdzie do innej”. Pani zdaniem to forma poradzenia sobie z problemem czy pogłębienia problemu? Przekonanie, że mężczyzna jest jak zwierzę, więc czasem trzeba odbyć przykry obowiązek, z pewnością nie pomaga. Jeżeli kobieta czuje, że jest w niej taka złość na męskość czy poczucie, że faceci są „jacyś”, że chcą nas uprzedmiotowić, posiąść a potem porzucić albo wykorzystać, oznacza, że powinna popracować nad swoim zaufaniem do partnera. Bo nie wszyscy faceci tacy są, a ona ma do czynienia z konkretnym facetem, który stał się ojcem jej dziecka. I jeżeli zależy jej na tej relacji, to nie powinna pomijać jego uczuć i emocji. Mężczyźni przez seks nie tylko załatwiają sobie „spuszczenie napięcia”, ale dla nich jest to też ważny element, jeśli chodzi o budowanie więzi, bliskości, poczucia bycia potrzebnym i ważnym. Chcą czuć, że nie utracili roli kochanka, na rzecz bycia tylko ojcami. Agata Loewe, seksuolożka Zazwyczaj problemy seksualne pojawiają się wtedy, kiedy dochodzi do „ruchów tektonicznych” w relacji Nie pomaga też irytowanie się na biologiczne uwarunkowania kobiet i mężczyzn. To, że pojawia się w nas poczucie niesprawiedliwości i złość, nie oznacza, że musimy naszym facetom wbijać szpile przy pierwszej lepszej okazji. Robić wyrzutów, że oni wychodzili sobie z kumplami i robili, co chcieli, a my 9 miesięcy przechodziłyśmy w ciąży, teraz przez kolejne musimy karmić, nie możemy pić alkoholu, a do tego dziecko nie chce zejść nam z rąk. Jeżeli w łóżku coś nie gra, to oznacza, że dochodzi do zatajania konfliktu, bo dwie strony mają głód atencji na siebie nawzajem, ale jedno jest głodne o coś innego niż drugie. Zdarza się, że dwie strony tuptają dookoła tematu seksu tak długo, aż któraś wybuchnie. I czasami są to kobiety, bo czują, że chciałyby już wrócić do seksu, a partner na przykład nie inicjuje. Ale zdecydowanie częściej to mężczyzna czeka, aż jego kochanka „wróci”, a ona jest zmęczona, utyrana i najchętniej by poszła spać. Agata Loewe, Fot. Zatem, jak przy natłoku obowiązków i kompleksów związanych z nowym wyglądem ciała, kobiety mogą wylogować się do łóżka i przełączyć z trybu mama na tryb kochanki? Wiele kobiet mówi, że dla nich najlepszym afrodyzjakiem jest sen. Marzą o takim momencie, kiedy nikt nie przyjdzie, nikt ich nie obudzi, nie będzie zadawał pytań o to, gdzie są śpioszki dla dziecka czy worki na śmieci. Marzą o tym, by się po prostu wyłączyć. Mieć przestrzeń dla swojej kobiecości. I to jest z jednej strony rada dla panów, żeby taki czas swoim partnerkom zagwarantować, a z drugiej wskazówka dla pań, żeby od czasu do czasu nieco odpuściły. Kiedy obserwuję młode pary, to dość często identyfikuję u nich problem, który roboczo nazywam syndromem „Matki Polki”, czyli kiedy ona nie odstępuje dziecka na krok, bo jest przekonana, że zrobi to lepiej. W praktyce wygląda to tak, że nie dopuszcza partnera do obowiązków, bo „on na pewno coś schrzani”, tylko sama wszystko „ogarnia”. Tymczasem warto w ogóle wyjść z takiego schematu, że coś ma być zrobione. Czasami pewne rzeczy mogą zaczekać albo może je zrobić ktoś inny – być może zrobi je inaczej, nawet gorzej, ale zrobi. Nie możemy dać się sterroryzować zewnętrznemu przekazowi, że mamy być perfekcyjne w każdej roli. Jeżeli chodzi o ciało, to na pewno wymaga ono akceptacji. I to jest proces, przez który każda kobieta musi przejść. To nie dzieje się nagle. Jeżeli czujemy, że to ciało nas zawodzi, to najlepiej sprawdzi się praktyka małych kroczków, polegająca na podchodzeniu do wszelkich zmian z delikatnością i wyrozumiałością. Powinnyśmy też dać udzielić sobie wsparcia. I nie mam tu na myśli koniecznie pomocy psychologicznej, a bardziej rozmowę z przyjaciółką. Zapewnienie sobie takiej przestrzeni na wyjście z tych pieluch i omówienie tematu ciała z inną kobietą. Zawsze też możemy udać się na warsztaty dla młodych mam, na których spotkamy różne kobiety. Jedne będą miały podobne kompleksy do naszych, a inne powiedzą, że czują się seksownie w takim nowym wydaniu. Zamiast chować się i udawać, że to ciało nie istnieje, powinnyśmy poprosić o czułość i troskę swoich partnerów. Podkreślić, że teraz szczególnie chciałybyśmy czuć pewność, że im się podobamy. W ogóle rozmowa jest zmianą! Warto na moment zostawić dziecko za drzwiami sypialni i ustalić między sobą, z czego wynika ta przerwa od seksu i ile będzie trwała. Skonfrontować swoje trudności, bo może się okazać, że problem nie leży tylko w natłoku obowiązków, ale na przykład to kwestia hormonów, dostrajania się do nowych okoliczności czy innego punktu widzenia. Może partner w momencie, kiedy stał się ojcem, stracił w naszych oczach na atrakcyjności? Tak już jest, że jedni nam się podobają do rodzicielstwa, a inni na gorący seks. W takim przypadku czasem trzeba podjąć wysiłek udawania, że będzie fajnie, by w którymś momencie stwierdzić, że to nam pomaga podtrzymać uczucie zdrowia psychicznego. Owszem, fajerwerki mogą być inne, może wkraść się jakaś rutyna, ale warto próbować. Agata Loewe, seksuolożka My, kobiety nie możemy dać się sterroryzować zewnętrznemu przekazowi, że mamy być perfekcyjne w każdej roli Constance Hall, australijska dziennikarka i pisarka, matka czwórki dzieci w jednym ze swoich wpisów przyznała, że na seks z partnerem ma ok. 3,5 minuty, gdzieś pomiędzy zmianą pieluszki a gotowaniem obiadu. Może kluczem do udanego życia seksualnego młodych rodziców jest właśnie dobra organizacja czasu albo wpisanie seksu do grafiku? W gabinecie często słyszę, że „umawianie się na seks” jest sztuczne i zabija spontaniczność, ale jeśli para trafia na terapię, to jesteśmy trochę w laboratoryjnej sytuacji. Musimy się wtedy nauczyć innego myślenia o seksualności. Zrozumieć, że to sfera, która nie jest z nadania „a nuż nam się przytrafi”, tylko musimy o nią zadbać i wygospodarować na nią czas. Chociażby te 3,5 minuty dziennie. I czy to będzie na zasadzie wpisywania „szybkiego numerka” w grafik, umawiania się na penetrację na konkretny dzień, czy na to, że będziemy bawić się swoimi ciałami, biorąc wspólnie prysznic, czy wreszcie na to, że nie pozwalamy sobie, by z łóżka wykopał nas pierwszy wrzask dziecka, tylko leżymy, przytulając się – nie ma większego znaczenia. Liczy się działanie. Zapewnijmy sobie te kilka minut dziennie na to, by być dla siebie nawzajem. Nawet jeśli on ogląda serial, a ja czytam gazetę. Ważne, żebyśmy choć przez moment mieli poczucie, że coś przypomina nam ten czas przed pojawieniem się dziecka. Bo jako para stoimy przed nowym wyzwaniem i od tego, jak sobie z nim poradzimy, zależy przyszłość naszej relacji. Ludzie mają skłonność do wyszukiwania sobie pretekstów do tego, by seksu nie uprawiać. A to za dużo pracy, a to dzieci za ścianą, a to zwierzęta, które wszędzie łażą. Jeżeli to są dystraktory, które stanowią wyzwanie dla tego, by być ze sobą blisko, to trzeba je wyeliminować. Na przykład zamontować w drzwiach zamek, kiedy dziecko zaczyna być ciekawskie? Chociażby, ale tutaj od razu nasuwa się pytanie, jakie mamy podejście do seksu: czy dla nas to coś, co może swobodnie się dziać, czy wręcz przeciwnie – obarczone jest całą ilością tabu. Jedni obawiają się, że zbezczeszczą niewinność swojego noworodka, który śpi i słyszy jak rodzice się kochają. Inni wychodzą z założenia, że seks tak, ale przy zgaszonym świetle, albo kiedy dzieci są u rodziców. Tylko wtedy nagle okazuje się, że robi się bardzo mało okazji do tego, by ten seks uprawiać. Seksu nie można traktować jako przykrego obowiązku. To ważny element dla naszej relacji i coś, co lubimy razem robić. To forma spotkania, zobaczenia siebie nawzajem, dania sobie przyjemności. Jeżeli tak zaczniemy myśleć o seksie, to rozmowa o nim przyjdzie nam z dużo większą lekkością. Już 22 kwietnia rusza program Seks bez Tajemnic. Będzie można zobaczyć mnie u boku Marty w 3 i 4 odcinku!:) Gepostet von Agata Loewe am Freitag, 17. April 2015 Jak powinna wyglądać taka rozmowa o powrocie do seksu? Przede wszystkim taka wymiana zdań powinna zakończyć się perspektywą konstruktywnych rozwiązań. Nie może zostać obśmiana, wykpiona czy okrzyczana. Potrzebna jest wyrozumiałość dla siebie i przekonanie, że w tę relację musimy zainwestować swój czas i swoje emocje. I wtedy partnerka może powiedzieć: „Słuchaj, wiem, że tu jesteś, że na mnie czekasz, ale w tym momencie nie mam ci do zaoferowania tyle, ile ode mnie potrzebujesz. Czy możesz mi zaufać, że gdy tylko coś się zmieni, będę miała na to więcej miejsca, to jesteś pierwszą osobą w kolejności, którą zajmę się po dziecku?”. A partner: „Rozumiem, że teraz nie możesz, że ci się nie chce, że jesteś zmęczona, ale jeżeli za dwa miesiące będzie podobnie, to czy próbujemy coś z tym zrobić?”. W związku powinniśmy dawać sobie poczucie sensu, bo każda sytuacja jest tak naprawdę do przejścia i na końcu każdej drogi nawet tej, usłanej cierniami, jest jakieś światełko albo są owoce, które później chcemy zbierać. Kobiety martwią się, że przy współżyciu będzie towarzyszył im ból, że świeżo zagojone krocze będzie przeszkodą w odbyciu stosunku. Które pozycje mogą ułatwić zbliżenia po porodzie? I co może pomóc przełamać ten strach? Przede wszystkim warto zastosować metodę małych kroków, wydłużyć pieszczoty całego ciała, nie skupiać się na tym, żeby dobrze wypaść i samej penetracji. Warto umówić się z partnerem na jasną i konkretną komunikację: „tutaj tak, tutaj wolniej, tu delikatniej, a tu szybciej”. Na hasło „STOP” zatrzymujemy wszystkie aktywności i sprawdzamy, co się dzieje. Podobnie jak w temacie sutków – same czujemy, co się dla nas sprawdza i na co mamy ochotę. Nawet jeżeli na początku to dziwne, nowe, uczucie – podążamy za ciałem, za przyjemnością i odbudowujemy zaufanie do bycia blisko seksualnie. Agata Loewe – psycholożka kliniczna, seksuolożka, terapeutka systemowa rodzin. Seksuologię kliniczną ukończyła w San Francisco, gdzie uzyskała tytuł PhD. Kończy certyfikat SexCoacha w Los Angeles. Działa w organizacjach pozarządowych, specjalizuje się w badaniach nad płcią, orientacją seksualną, preferencjami seksualnymi i alternatywnymi stylami życia. Założycielka Instytutu Pozytywnej Seksualności. Zobacz także
Jak poznać, że nie jesteś już dziewicą. Z czysto naukowego i medycznego punktu widzenia koncepcja dziewictwa była na przestrzeni lat przedmiotem różnych interpretacji i debat. Jednak zrozumienie, jak ustalić, czy dana osoba utraciła dziewictwo, to temat, który budzi zainteresowanie wielu.Pewna 12-latka z USA z pozoru była normalną, zdrową dziewczyną. Czynnie uprawiała sporty, pływała, grała w siatkówkę. Ale miała jeden poważny problem, który uprzykrzał jej życie -powiększające się wargi sromowe. Z czasem urosły do tak Ginekologia Estetyczna/ fot. fotolia Pewna 12-latka z USA z pozoru była normalną, zdrową dziewczyną. Czynnie uprawiała sporty, pływała, grała w siatkówkę. Ale miała jeden poważny problem, który uprzykrzał jej życie -powiększające się wargi sromowe. Z czasem urosły do tak gigantycznych rozmiarów, że uniemożliwiały jej chodzenie w stroju kąpielowym, a nawet w spodenkach do gimnastyki. Ten przypadek opisał dr Red Alinsod podczas śniadania prasowego Tajemnice labioplastyki. Chirurgia intymna kobiet, które odbyło się 26 października br. w Klinice Dr. Szczyta w Warszawie. Jak opowiadał, kilka miesięcy wcześniej zrozpaczona dziewczyna przyleciała do niego wraz z rodzicami z drugiego krańca Stanów Zjednoczonych. W tym czasie jej wargi sromowe były już tak duże, że aż obijały się o uda. Ginekologia Estetyczna/ fot. fotolia Zdaniem doktora, historia nastolatki zakończyła się szczęśliwie jedynie dzięki labioplastyce, czyli plastyce warg sromowych, którą wraz z zespołem wykonał w swojej klinice. Po kilku tygodniach dziewczyna wróciła do sportu i normalnego życia. Konieczność czy wymysł naszych czasów? Opisany przypadek to oczywiście ekstremum, co nie zmienia faktu, że labioplastyka jest coraz bardziej popularna także w Polsce. Ale mimo, że decyduje się na nią coraz więcej kobiet, wciąż jest to w naszym kraju temat tabu. Co sprawia, że Polki poddają się zabiegowi? Najczęściej jest to brak akceptacji własnego wyglądu przez kobietę lub utrudnienia w jej normalnym funkcjonowaniu, czyli np. w jeździe na rowerze lub podczas współżycia – mówi dr Rafał Kuźlik z Kliniki Dr. Szczyta. Wspomniana labioplastyka to tylko jedna z wielu propozycji ginekologii estetycznej, najszybciej obecnie rozwijającego się odłamu chirurgii estetycznej na świecie. Jej zakres jest naprawdę szeroki: od laserowego obkurczania pochwy, która zwiększa doznania seksualne przez perineoplastykę (odtworzenie prawidłowego kształtu krocza) aż po… wybielanie warg sromowych lub odbytu. Do nas najczęściej pacjentki zgłaszają się z powodu nietrzymania moczu – mówi dr Maciej Rogala z warszawskiej Gold Clinic, który jako jedyny w Polsce i jeden z nielicznych na świecie posługuje się laserową metodą leczenia wysiłkowego nietrzymania moczu. Wiek pacjentek jest różny, bo problem dotyka zarówno młode mamy, bezpośrednio po naturalnym porodzie, jak i panie po okresie menopauzy, u których przyczyną jest zmiana gospodarki hormonalnej. Zdarza się, że kobiety nie potrafią powstrzymać popuszczania moczu podczas np. kaszlu, czy kichnięcia lub też rano, kiedy wstając z łóżka mocz zaczyna uciekać zanim zdążą dobiec do toalety. „Wyzerowanie licznika”, czyli powtórne dziewictwo Osobnym tematem jest hymenoplastyka. Niektóre pacjentki żartują, że zabieg odtworzenia błony dziewiczej jest dla nich „wyzerowaniem licznika”. Ale, jak podkreśla dr R. Alinsod, sprawa wcale nie jest śmieszna. Na zabieg decydują się kobiety po gwałcie lub te, które mają przykre skojarzenia związane ze swoim pierwszym razem. Największą grupę zainteresowanych stanowią kobiety planujące małżeństwo z muzułmaninem, a tym samym zmuszone do rekonstrukcji błony z przyczyn religijnych. Jak wiadomo, w kulturze islamu żonie grożą poważne konsekwencje, jeśli okaże się, że w dniu zaślubin nie była dziewicą. Tymczasem dzięki zabiegowi po jednym cięciu i założeniu 10 rozpuszczalnych szwów, w ciągu 30 minut zostaje stworzona iluzja dziewictwa. Prawidłowo wykonane szwy są praktycznie nie do wykrycia, a nawet dają efekt krwawienia w noc poślubną. Są w USA i takie kobiety, mówił dr R. Alinsod, które poddają się „intymnym operacjom” w ramach… prezentu dla męża z okazji urodzin lub rocznicy ślubu. Okazuje się jednak, że w Polsce nie przywrócenie, ale… usunięcie błony jest częściej wykonywanym zabiegiem. O ile rekonstrukcja błony dziewiczej dotyczy kobiet, które wiążą się z nowym partnerem, wymagającym obecności tego fragmentu jej ciała, o tyle zabieg nacięcia błony dziewiczej dotyczy już zupełnie innej sytuacji – mówi doktor Kuźlik z Kliniki Dr. Szczyta. Ma miejsce najczęściej u pokwitających dziewczynek, u których nie dochodzi do prawidłowego wypływu krwi miesiączkowej lub młodych kobiet, u których budowa błony uniemożliwia rozpoczęcie współżycia. Co z tą ginekologią estetyczną? Obecnie medycyna estetyczna jest coraz częściej postrzegana jako element dbania o siebie. Tak jak chodzi się do dentysty leczyć zęby i zapobiegać kolejnym problemom, tak samo zaczyna się traktować wizyty u lekarza medycyny estetycznej, który zajmuje się odwracaniem skutków upływającego czasu i zapobieganiem powstawaniu nowych zmarszczek. Podobnie, zdaniem dr. Macieja Rogali, powinno się postrzegać ginekologię estetyczną. Niezadowolenie z wyglądu okolic intymnych i świadomość różnego rodzaju defektów uniemożliwiają kobietom normalne funkcjonowanie. Wstydzą się współżyć, mają problemy z własną nagością, więc kiedy pojawia się metoda, która może zlikwidować uciążliwy problem, coraz chętniej się na nią decydują. Z tą różnicą, że o ile do botoksu wypada się przyznać, to o zabiegach z zakresu ginekologii estetycznej już żadna pacjentka nie mówi głośno. Autor: Joanna Depa Słownik: – labioplastyka – zabieg polega na korekcji i nadaniu odpowiedniego kształtu wargom sromowych. Labioplastykę wykonuje się przy użyciu metody laserowej lub radiofalowej. – vaginoplastyka – zwężenie lub poszerzenie przedsionka pochwy i samej pochwy, przywrócenie im odpowiedniego rozmiaru. – laserowe obkurczanie pochwy – wiązka laserowa stymuluje kolagen w błonie śluzowej pochwy i powięzi wewnątrzmiednicznej. W efekcie tkanki stają się bardziej napięte i elastyczne, zmniejsza się obwód pochwy (jest ciaśniejsza), polepszają się doznania seksualne. – perineoplastyka – zabieg polega na odtworzeniu prawidłowego kształtu krocza, szczególnie po obrażeniach poporodowych (często jest związany z labio- lub vaginoplastyką). – wybielanie warg sromowych – wykonuje się laserem erbowym, którym złuszcza się przebarwioną tkankę. Zabieg ten jednocześnie działa odmładzająco i ujędrniająco. Wykonywany jest u kobiet, którym przeszkadza wygląd ich własnych okolic intymnych. Nie jest to jednak problem zdrowotny. – laserowa metoda leczenia wysiłkowego nietrzymania moczu – polega na fototermicznym obkurczaniu pochwy za pomocą lasera. Końcówkę lasera wprowadza się do pochwy, a wiązka laserowa jest podawana na ścianki pochwy. Zabieg jest bezbolesny, nie wymaga znieczulenia, trwa około 15 minut. – hymenoplastyka – odpowiednie uformowanie strzępków błony dziewiczej i odtworzenie jej całości. – hymenotomia – usunięcie lub nacięcie błony dziewiczej. Źródła: * Ceny zabiegów i operacji są uzależnione od stopnia ich trudności. Ogólnie można przyjąć zasadę, że im krótszy i prostszy zabieg (np. nacięcie błony dziewiczej), tym jest tańszy. Ceny zaczynają się od 1 000 PLN.
Pewna kobieta chciała zachować dziewictwo do ślubu. Jej postanowienie spełzło na niczym. W ten sposób niesamowicie skrzywdził ją mężczyzna, którego szczerze kochała. Mayci miała swoje zasady i nie chciała współżyć z mężczyzną przed ślubem. Wydawało się, że znalazła kogoś kto kocha ją i rozumie jej postanowienie. Niestety, kobieta zawiodła się niesamowicie, a do tego została skrzywdzona. Spotkał ją gwałt, bo chciała zostać dziewicą do ślubuMayci mieszkała z mężczyzną, którego kochała i uważała za ideał. Kiedy jednak ona nie chciała uprawiać seksu przed ślubem, on robił się coraz bardziej niecierpliwy i napastliwy. Szybko zaczął być strasznie podejrzliwy. Próbował przeglądać mojego Snapchata i czytać prywatne wiadomości. Chciał też koniecznie zaciągnąć mnie do łóżka, chociaż znał moje poglądy. Pochodzę z religijnej rodziny i planowałam zachować dziewictwo do ślubu. Namawiał też do picia alkoholu, bo myślał, że wtedy zmięknę - napisała na swoim blogu Mayci. Ostatecznie mężczyzna dopuścił się najgorszej możliwej rzeczy. Kiedy kobieta uparcie odmawiała, faktem stał się gwałt. Zmusił mnie do wypicia drinka. Wystarczył jeden, żebym straciła świadomość, bo coś do niego dodał. Nie panowałam nad swoim ciałem i przelewałam mu się przez ręce. Pamiętam niewiele. Głównie mój krzyk: nie chcę, nie chcę! Nie potrafiłam otworzyć oczu. Wreszcie on się na mnie położył - tego było mało, następnego dnia rano mężczyzna potwierdził jak gdyby nigdy nic, że uprawiali seks. Mało tego - zrobił jej awanturę, bo ona tego nie sobie wyobrazić, jak źle czuła się Mayci. Gwałt zadany przez ukochaną osobę musi boleć podwójnie. Podczas, gdy ona mu ufała - on za nic miał jej uczucia i zakończyła ten toksyczny związek, a po latach zakochała się ponownie i teraz tworzy razem ze swoim mężem szczęśliwą rodzinę. Niemniej, nic nie cofnie tego, co przeżyła.